Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian Dukiewicz - ciekawy świata, przygody i adrenaliny [ROZMOWA]

Alicja Kucharska
Archiwumm prywatne
Z dnia na dzień rzucił wszystko i wybrał się rowerem Szlakiem Jedwabnym na Filipiny. Załapał bakcyla, zakochał się w podróżowaniu. Chce spełniać marzenia!

Pokonałeś blisko 47156 km , a 19 tys. na rowerze. Do Polski wróciłeś po roku. Co się czuje w momencie powrotu?
Żałowałem, że nie zrobiłem tego od razu po maturze, że odłożyłem marzenia na później. Taka wyprawa to szkoła życia - daje możliwość poznania kultur, pokonania własnych bariery, kształtowania charakteru. Ukazuje, że wszystko jest możliwe, a bariery są wyłącznie w naszej głowie. Moment powrotu, to ogromna satysfakcja, ale i żal, że wspaniała przygoda już się skończyła. Ten rok minął zdecydowanie za szybko.

Jak na Twój wyjazd, ale i powrót zareagowali najbliżsi?

Nie brali tego poważnie, myśleli, że to żart. Pierwsze spotkanie z rodziną po powrocie też wyglądało komicznie. Kompletnie nikt nie wiedział, że wróciłem. Utrzymywałem, że jestem na Filipinach, była to wielka tajemnica. Mój tata obchodził wtedy 50 urodziny. Pamiętam, jak namawiałem rodzinę, żeby zorganizowali mu imprezę urodzinową. Bałem się, że się domyślą, że wracam. Wszedłem do domu w trakcie rodzinnej fety. Krzyknąłem „niespodzianka” i cisza. Zero reakcji. Myślałem już, że pomyliłem domy. Po prostu mnie nie rozpoznali. Nie spodziewali się, że nagle zobaczą zarośniętego gościa, w czapce na głowie, z kamerą… A jak już zaskoczyli, to radości nie było końca.

Dodajmy, że to nie Twoja pierwsza podróż…
Cztery lata temu udałem się w samotną podróż na południe Europy. Przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację do Włoch, ale poprzedni wyjazd mogę uznać za trening przed podróżą do dalekiej Azji.

Mogłeś liczyć tylko na siebie. Nie bałeś się?

Wiedziałem, że za wszelką cenę chcę kontynuować podróż. Czego miałem się bać? Coś może mi się stać tu, na miejscu, jak i w czasie podróży. Ciekawość i marzenia ciągnęły mnie do przodu! Samotna podróż jest dużo ciekawsza. Samotnego podróżnika też inaczej postrzegają ludzie. Ta przygoda jest po prostu moja.

Przygotowania do podróży trwały trzy miesiące. Planowana trasa została odtworzona w stu procentach? Nie, zupełnie nie. Plany i ustalenia pokonała codzienność, ale mimo wszystko, z perspektywy czasu sam jestem pełen podziwu, że udało się wyjechać. To jest tak, że nie można się zastanawiać, myśleć, szukać wymówek, tylko wdrożyć realizację pomysłu. Trasa zmieniała się na bieżąco, zwłaszcza z uwagi na trudności w zdobyciu wiz. Wtedy musiałem wybierać inną drogę albo też zmieniać środek lokomocji: samolot, motocykl, rower, autobus, łódź, autostop…

Mimo wszystko dojechałeś na tym samym rowerze! Ile razy zmagałeś się z pękniętą dętką?
W trakcie całej wyprawy blisko 30 razy. Średnio 1 dętka na 1000 kilometrów, natomiast rower sprawdził się w podróży, mimo zróżnicowanych nawierzchni, ukształtowań terenu.

I naprawdę nie zdarzył się moment, w którym chciałeś zrezygnować?
Takie myśli nachodziły mnie jeszcze podczas podróży po Europie. To był najmniej owocny i monotonny czas. Kilka tygodni jechałem w deszczu, było zimno, wszystko było mokre, a ludzie nie byli przyjaźnie nastawieni. Europa mnie rozczarowała, za to dalsze kraje zrekompensowały chwile zwątpienia.

Ile kilometrów dziennie pokonywałeś? Jak wyglądały Twoje noclegi?

W Europie głównie nocowaliśmy w namiocie. Po przejechaniu naszej średniej odległości, czyli 100 kilometrów, szukaliśmy miejsca odpowiedniego na nocleg. Europejczycy nie byli skorzy, by przygarnąć podróżnych pod swój dach. W porównaniu do innych narodowości naprawdę są bardzo zamknięci na nowe osoby. W kolejnych państwach byli tak życzliwi ludzie, że mogłem porzucić namiot. Od jednej rodziny trafiałem do drugiej. Mimo biedy przyjmowali mnie jak króla, z wielką życzliwością.

Dogoniłeś swoje marzenia?

Tak. Nawet nie sądziłem, że uda mi się zrealizować ich aż tyle, ale dzięki tej podróży powstały nowe. Załapałem bakcyla, zakochałem się w podróżowaniu! Życie jest zbyt krótkie, dlatego trzeba spełniać swoje marzenia. Już szykuję się do kolejnej wyprawy! Ta podróż otworzyła mi oczy na świat. Uzmysłowiła, co jest ważne. Nie liczą się dobra materialne, wyścig szczurów, kariera, pieniądze. Za 3 miesiące chciałbym wyruszyć do Australii, później Ameryki Południowej, ale tym razem motorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska