Jak poinformowała nas Diana Książek-Pęciak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Zielonej Górze, sąd rozstrzygnął, analizując zeznania przesłuchanych świadków oraz zgromadzone dokumenty. - Sąd ustalił, że były wręczone korzyści majątkowe w postaci przekazania kwoty 40 lub 50 zł w zamian za oddanie głosu na Ryszarda Skonieczek - informuje rzeczniczka. - W toku postępowania nie zdołano ustalić konkretnej liczby osób, które uzyskały korzyść majątkową w zamian za oddany głos, ustalono natomiast jak wyglądał sam proceder, a mianowicie, że było to działanie na znaczną skalę i polegało na tym, że do miejsca zamieszkania wyborców przyjeżdżały różne osoby proponując przedmiotową korzyść, a także woziły te osoby na wybory celem oddania głosu. Ponadto osoby trudniące się tym procederem zabierały także osoby przesiadujące pod sklepami wiejskimi na głosowanie i płaciły im w/w kwoty za oddanie głosu na konkretnego kandydata. Skala tego procederu przybrała znaczne rozmiary.
O decyzji sądu Ryszard Skonieczek dowiedział się od dziennikarza. - Dla mnie to jest najdziwniejsze, że jakaś sprawa się toczy przeciw mnie, bezemnie. Ja nawet nie mogę się odwoływać. Ktoś mówi o mnie źle, a ja nie mogę się ustosunkować, nie mogę się bronić. Klasyczny sąd kapturowy.
Jak tłumaczy rzecznik sądu, uczestnikami postępowania są komisarz wyborczy, przewodniczący właściwych komisji wyborczych lub ich zastępcy i wnioskodawca (osoba składająca protest wyborczy). - Z tych powodów jego uczestnikiem nie był R. Skonieczek - twierdzi rzeczniczka.
O zaciętej walce wyborczej między zwolennikami i przeciwnikami obu kandydatów na wójta dużo mówiło się w czasie wyborów. - Byłem przesłuchiwany na policji, ale nic się nie potwierdziło i sprawę umorzyła prokuratura - przyznaje wójt R. Skonieczek. Dodaje, że od tamtej pory zapomniał o całej sprawie. - To mnie nie dotyczy, nie mam nic na sumieniu. To kolejne czyny człowieka, który ma jakieś niespełnione marzenia - mówi o swoim kontrkandydacie.
- To nie należy do kategorii przyjemnych nawet dla mnie, mimo że byłem po określonej stronie - komentuje decyzję sądu E. Chamarczuk. - Najważniejsze, że ludzie poznali prawdę dzięki aktywnej grupie ludzi, w tym radnego ze Staropola. W dniu wyborów byłem w domu. Oni zauważyli, widzieli, że to się działo. Trudno wobec tego przejść obojętnie. To sukces prawdziwej demokracji. Największym dramatem jest to, że włączyli się w to młodzi ludzie, którzy pierwszy raz brali udział w głosowaniu. To hańba dla tej gminy. Przyznała się grupa, że wzięli pieniądze i głosowali na mnie.
W środę, 18 listopada, komisarz wyborczy wystąpi do sądu o wydanie uzasadnienia decyzji. - Wyrok zapadł, musimy się z nim zapoznać - mówi dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Zielonej Górze Stanisław Blonkowski. - Sąd wygasił mandat, ale to wojewoda może odwołać wójta. Do tego czasu wójt pozostaje na swoim stanowisku.
Sprawa pewnie potrwa jeszcze długo. Ci sami kandydaci i te same komitety mogą ponownie startować w nowych, ogłoszonych wyborach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?