Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz pitawal!

Wiesław Zdanowicz
Wojciech Matusik
Przestępczość na przełomie wieków przybrała na sile wraz z przeobrażeniami politycznymi w kraju. W wielu spokojnych, wydawałoby się, ludziach wyzwalał się wtedy dziki pęd do łamania prawa i wszelkich zasad życia społecznego.

W historycznym cyklu tygodnika przypomnieliśmy kilka głośniejszych swego czasu zdarzeń kryminalnych z naszego terenu. Dzisiaj w naszym Pitawalu zamieszczamy opowieść o nieludzkiej wprost grabieży, podyktowanej okrutną żądzą pieniądza.

Tajemniczy zgon
15 lipca 2002 roku w godzinach popołudniowych przy drodze polnej w okolicach Chociul ujawnione zostały zwłoki nieznanego mężczyzny. Wstępne czynności procesowe z udziałem lekarza sądowego nie dały początkowo odpowiedzi, w jaki sposób doszło do jego zgonu. Zmienna aura, na przemian deszczowa lub skwarna, a także kłębiące się wokół ciała przerażające ilości pasożytów, sprawiły, że po pięciu dniach od chwili śmierci zwłoki denata szczerniały i stały się nierozpoznawalne nawet dla najbliższych członków rodziny. Zatarciu uległy jednocześnie wszelkie ślady związane z tajemniczym zgonem.

Udusili kompana
Dopiero prokuratorska sekcja zwłok, przeprowadzona przez biegłego lekarza sądowego, wyjaśniła rzeczywiste przyczyny śmierci. Nie było już wątpliwości, że bezpośredni udział w tragedii miały osoby trzecie. Dwudziestosześcioletni świebodzinianin został okrutnie uduszony ręką zabójcy brutalnie zaciśniętą na jego szyi. Działania operacyjno-dochodzeniowe policji w niezwykle krótkim czasie przyniosły efekt w postaci zatrzymania trzech młodych mieszkańców Świebodzina.

Dla marnych groszy
Postawiono im zarzut dokonania wyrafinowanie zaplanowanego zabójstwa na tle rabunkowym. Prokuratura wszczęła śledztwo, w wyniku którego Sąd Rejonowy w Świebodzinie zastosował wobec podejrzanych areszty tymczasowe na okres trzech miesięcy. Był to niewątpliwy sukces miejscowych policjantów, którzy już po dwóch godzinach poznali personalia denata i w ustawowym 48-godzinnym terminie od zatrzymania zabójców, przeprowadzili wizję lokalną, wykorzystali wyniki sekcji i zdołali doprowadzić do zamknięcia postępowania procesowego. W razie niepowodzenia musieliby bowiem wypuścić brutalnych bandziorów na wolność. Zabójcy okazali się chętni do rozmów, nie unikali szczegółów, bez oporów wyjaśnili motywy swojego postępowania. Okazało się, że od samego początku działali ściśle według planu. Znali się wcześniej ze swoją ofiarą. Wspólnie konsumowali różne trunki, poznali także zasobność kiesy kompana, który swoje zarobki przechowywał na bankowym koncie. Zdarzyło się nawet, że raz zza jego pleców podejrzeli tajny numer PIN-u karty bankomatowej. Przeraża myśl, że to wystarczyło, by chcieć nią zawładnąć. A jednak, zdarzyło się!

Sprawni policjanci
- Po mieście rozeszła się natychmiast wiadomość, że zabójców pomogły rozpoznać zdjęcia z kamery bankowej, co nie do końca jest prawdą - mówił ówczesny zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Świebodzinie, mł. inspektor Marek Przybył. - Zabójców ustaliliśmy wcześniej na podstawie własnych materiałów operacyjno-dochodzeniowych - wyjaśnił wiceszef policji.

Z dobrych rodzin
W ujęciu zabójców pomogły policji przede wszystkim spostrzeżenia jednej ze sprzedawczyń, która feralnego dnia widziała przed sklepem ofiarę w towarzystwie swoich przyszłych katów. Zdjęcia bankowe, wykonane szerokokątnym obiektywem, zniekształcające przeważnie sylwetki i twarze, jedynie potwierdziły zebrane już materiały dowodowe. - Zabójstwa dokonali młodzi ludzie pochodzący z normalnych rodzin - podkreślił podinspektor Bogusław Lubiński, pełniący wtedy obowiązki Komendanta Powiatowego Policji w Świebodzinie. - Martwi fakt, że od samego początku zamiar morderców był świadomie ukartowany i ściśle zaplanowany. Skoro obmyślili sobie, że w dniu wypłat będą obserwować bankomaty i ich klientów, nie jest wykluczone, że za nimi szli, obserwowali, a być może wyrywali nawet kobietom torebki. Takie fakty były przecież wcześniej odnotowywane.

Upić, wywieźć, zabić
- W momencie, kiedy rozpoznali numer PIN-u denata - kontynuował Lubiński - zabójcy rozpracowali sposób, jak zabrać jego kartę, czyli: najlepiej upić, wywieźć z miasta, a następnie zabić. Tym bardziej, że gdyby pozostał przy życiu, wiedziałby przecież kto wszedł w posiadanie jego karty. Dlatego musiał umrzeć...

- Świebodzińscy policjanci stanęli na wysokości zadania - z dumą podkreślał komendant Lubiński. - Profesjonalizm i rozpoznanie miejscowego światka przestępczego umożliwiły szybkie ustalenie sprawców i terminowe doprowadzenie ich przed oblicze prokuratora i sądu.

Dodajmy na marginesie, że podczas błyskawicznie toczącego się śledztwa zabójcy ujawnili całą prawdę o postępującej demoralizacji znacznej części swojego pokolenia. Okazało się bowiem, że życie młodego czło- wieka jest dla nich tyle warte, co jego bankomatowa karta. Na pewno oddałby ją bez oporu za cenę owego życia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska