Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydał swoją pierwszą płytę. Jest apetyt na więcej!

Alicja Kucharska
Konrad Bebiołka
Konrad Bebiołka Archiwum prywatne
Rozmowa z Konradem Bebiołką. Przeczytaj!

W kwietniu odbyła się premiera Twojej debiutanckiej płyty. Można to uznać za spełnienie marzeń?
- Ich części na pewno. Chciałem stworzyć coś, co będzie namacalnym dowodem mojej twórczości. Nie chciałem zamykać się w szkle, na ekranach komputerów, a pójść krok dalej. Mam nadzieję, że to dopiero początek mojej przygody, a najlepsze przede mną.

Nie grasz muzyki popularnej. To kwestia gustu, wychowania?
- Wychowywałem się w trochę inne kulturze muzycznej niż moi rówieśnicy. Dzięki mojej mamie poznałem zespół The Doors. Jeszcze będąc w przedszkolu słuchałem też Niemena. Ciągle szukałem muzyki, a ta w mniejszym lub większym stopniu była w moim życiu zawsze obecna. Wiedziałem, że ją lubię, ale nie wiedziałem, że aż tak. W gimnazjum dostałem gitarę. Samodzielnie uczyłem się wszystkiego od podstaw. Z czasem trafiłem do szkoły muzyki rozrywkowej. Chodziłem do niej przez jakiś czas i zrezygnowałem, co niestety teraz wychodzi, bo technicznie nie jestem doskonały, ale ciągle się rozwijam, pracuję nad wokalem, nowym brzmieniem. Lubię muzykę i nie mam zamiaru się zatrzymywać.

Można jakoś nazwać styl muzyczny, który reprezentujesz?
- Zmierzam w stronę muzyki akustycznej, lirycznej i alternatywnej, ale nie ograniczam się muzycznie. Myślę, że szufladkowanie jest błędem. Słucham każdego rodzaju muzyki, który ma dla mnie pewne wartości. Mogą to być skrajnie odmienne style. Lubię alternatywę, ale i muzykę liryczną. Cenię polskie utwory. Język polski to trudny język, jednak tekst ma jakąś głębię. W języku angielskim praktycznie wszystko brzmi dobrze, a nierzadko nie ma w tym nic szczególnego. Mam swój język i się go nie wstydzę, i ze smutkiem patrzę na polskich wokalistów, którzy promują język angielski. Dla mnie ważne jest to, co muzyka ma przekazać.

Jest coraz mniej młodych osób zaangażowanych muzycznie, zwłaszcza zespołów.
Jak myślisz, skąd to wynika?

- W muzyce wiele zależy od mody. Moda na zespoły już się skończyła, teraz na popularności zyskują soliści. Mniej też jest brzmień klasycznych, a więcej elektronicznych. To też kwestia zapału, wiary w marzenia i możliwości – tych w Świebodzinie z pewnością brakuje.

Trochę więcej o samej płycie?

- Na epkę składa się sześć utworów: pięć własnych i jeden cover. Co prawda gram solowo, ale płyta jest nagrana z zespołem. Płyta powstawała w domowych warunkach, przez około trzy miesiące. Kolega udostępnił sprzęt, zajął się realizacją. Zwołałem paczkę znajomych, którzy pomogli mi w tworzeniu płyty. Zmagaliśmy się z wieloma niedogodnościami. Chcąc wygłuszyć pomieszczenie, owijaliśmy się w specjalną gąbkę, ale jak widać – jeśli tylko się chce, to można zrobić wszystko. W płytę włożyłem własne środki finansowe. Moim marzeniem było to, by ta płyta zaistniała fizycznie, by ktoś wziął ją do ręki, przesłuchał, przekonał się, jak grają młode osoby.

Jesteś autorem tekstów i muzyki?

- Tak. Piszę, gdy coś czuję, gdy mam taką potrzebę. Nie można powiedzieć, że utwory dotyczą konkretnego tematu. Poruszam wiele kwestii, w zależności od tego, co mnie intryguję. Dla przykładu „Kokon” to utwór o naszej polskiej mentalności. „Hajs” to utwór humorystyczny, lekki i przyjemny, cieszący się największą popularnością. Humorystyczne, problematyczne, uczuciowe – przeróżne nawiązania i inspirację. Poza muzyką, która mnie odstresowuje, paradoksalnie lubię ciszę. Lubię pobyć sam ze sobą i to też dużo mi daje pod względem muzycznym. Z ciszy również rodzą się ciekawe kompozycje, aranżacje i pomysły.

Chcesz rozwijać się w kierunku muzycznym. Co planujesz w bliższej i dalszej przyszłości?
- Oprócz mniejszych koncertów w Świebodzinie, chciałbym wyjść ze swoją muzyką ze sfery lokalnej. Nawiązałem współpracę z chłopakiem z Poznania, który pomoże mi rozwinąć skrzydła w dalszych regionach Polski. Świebodzin jest po prostu za mały na częste koncerty tego samego wokalisty czy zespołu. Marzę o koncertach w dalszych częściach kraju, gdzie ktoś nie ma wyrobionej opinii na mój temat i może obiektywnie ocenić wartość mojej muzyki. Materiał tworzę cały czas, nigdy nie piszę na siłę, staram się dopracować swoje utwory w najmniejszym szczególe i tym gotowym projektem chciałbym się podzielić z możliwie największą rzeszą odbiorców.

A programy telewizyjne, może to jest pomysł na promocję?
- Nie zamykam się na taką możliwość. Rozpoczynałem internetowo, grałem ze znajomymi, w pubach, w garażu. Przeszedłem wiele etapów, by być tu, gdzie jestem i myślę, że trzeba próbować wszystkiego. W planach jest także show „Mam talent”. Choć jest to program komercyjny, w którym nie liczy się sam talent, a cała otoczka, to moim zdaniem trzeba próbować wszystkiego. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć.

Wydałeś już debiutancką płytę. Jest apetyt na więcej?
- Zdecydowanie! Jestem wkręcony w muzykę! Im więcej robię, tym bardziej się nakręcam.

Świebodzińskie technikum, kierunek hotelarstwo, ale podobno zaczynałeś naukę w innym zawodzie. Co planujesz po ukończeniu szkoły?
- Najpierw próbowałem swoich sił we fryzjerstwie, ale okazało się, że mam dwie lewe ręce. Musiałem zmienić kierunek i wybrałem hotelarstwo. Po ukończeniu technikum, zdaniu matury chciałbym kontynuować naukę w kierunku muzycznym i nie mam tu na myśli jedynie uczelni wyższej, ale też własną pracę, nad swoimi umiejętnościami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska